Cap Guir ( H-11 )

Wstecz

Cap Guir ( H-11 ) to kolejny mega ciekawy bałtycki wrak. Na tyle ciekawy, że jego zdjęcie znalazło się na okładce fantastycznej książki #GostShip autorstwa @Jonas Dahm i @Carl Douglas. Nam udało się na nim zanurkować podczas naszej pierwszej tegorocznej wyprawy, gdzie woda była na prawdę zimna, ale za to wyjątkowo przejrzysta. Wrak leży na południe od Gotlandii i aż 100 Mil na północ od Władysławowa, ale piękne widoki i bardzo dostępna głębokość (36 m) rekompensuje ten duży dystans.
Dlaczego jest taki wyjątkowy ? Bo był to statek, który płynął z zachodu na wschód, wypełniony różnorakim zaopatrzeniem dla broniących się ostatkiem sił Niemców na półwyspie Kurlandzkim (dzisiejsza Łotwa). Jak podają archiwa na pokładzie było ponad 800 łotewskich esesmanów świeżo po przeszkoleniu w Niemczech oraz zapasowe części do samolotów w tym śmigła i silniki oraz broń i amunicję. Statek został zauważonym przez radzieckie lotnictwo 16 kwietnia 1945r. nad ranem i po zrzuceniu paru bomb zatopiony, Atak ten wywołał natychmiastową eksplozję przewożonej amunicji. To tłumaczy dzisiejszy stan wraku, gdzie tylko cześć rufowa zachowała się w jednym kawałku.
Nurkując, na początku, mieliśmy nawet wątpliwości, czy to na pewno ten wrak, ale dopiero jak trafiliśmy na dzwon z napisem ALMAZORA (taka była pierwsza nazwa statku) wiedzieliśmy że jesteśmy na miejscu. To był spory statek, bo mierzył 82 metry długości zbudowany był w Glasgow w roku 1927. W roku 1936 zakupił go francuski armator i zmienił nazwę na Cap Guir. A w roku 1940 roku został skonfiskowane przez Niemców i przechrzczony na H-11. Ostatecznie spoczął na Bałtyckim dnie w północnej części Ławicy Słupskiej zaledwie 22 dni przed końcem Wojny, zabierając na dno 745 ofiary.
Nurkując, mogliśmy odkrywać kolejne, świetnie zachowane artefakty, widzieliśmy nawet olbrzymie kości, może statek przewoził też konie ?
Fenomenalna przejrzystość (ponad 30 m) powodowała, że prawie nie trzeba było używać świateł, z powodu głębokości, mogliśmy zostać na dnie tak długo jak chcieliśmy, ale jak to na Bałtyku po dwóch dniach pobytu nad wrakiem, przegonił nas nadchodzący silny wiatr. A było na tyle dobrze, że nurkowaliśmy nawet po zmierzchu. Pewnie tu jeszcze wrócimy, bo okolica obfituje w nowe nieznane wraki a z powodu dużej odległości od brzegu, niewiele tu wypraw nurkowych.
Pozdrawiamy

 

Ekipa w składzie:
Tomasz Stachura
Kamil Macidłowski
Maciej Honc
Pawel Truszynski
Maciej Marcinkowski
Marek Cacaj
Paweł Wilk
Michal Iwicki
Tomasz Zwara

Masz pytania?

Napisz do nas!